**** ~ Elbląski Klub Poetycki ~ ****
|
Minęło już sto lat od czasów
ożywczego, intelektualnego fermentu Młodej Polski, od czasów, gdy młodopolscy
twórcy, rzucając hasło: Sztuka dla sztuki! , przypuścili szturm na
rozpanoszone w ówczesnym społeczeństwie zakłamanie i filisterstwo.
Minęło sto lat i ...?
I w sferze mentalnej niewiele się w Polsce zmieniło, a jeżeli już,
to na gorsze. Dziś twórca został zredukowany do roli wyrobnika pióra
- natrętnego petenta, całującego sponsorów po rękach; nie ma on w
sobie poczucia wielkości i nie śmie proponować współczesnym
filistrom żadnej, przykrej dla nich, światopoglądowej alternatywy.
Artyści głoszą dziś nie to, co sami uważają za słuszne, ale to,
co jest społecznie akceptowane, praworządne lub po prostu pokupne.
Wolność twórcy nie jest rzeczywistością, jest wciąż zadaniem do
wykonania: Odwaga zdrożała, koniunkturalizm stał się regułą. Który
z dzisiejszych luminarzy polskiej kultury miałby odwagę podpisać się
np. pod wnioskiem o uhonorowanie pamięci Kazimierza Łyszczyńskiego,
XVII wiecznego szlachcica polskiego; spalonego na stosie za ateizm?
Dziś, gdy komercja udaje kulturę, pop-art uchodzi za klasykę, reklama
jest uważana za sztukę, telenowela zastępuje literaturę, a wyniki
telewizyjnych plebiscytów decydują o hierarchii wydarzeń
kulturalnych, nazywanie tych smutnych realiów po imieniu jest ważniejsze
niż kiedykolwiek. Jest objawem ozdrowieńczym, pierwszym sygnałem
odchodzenia od dewiacji, jaką stanowi obowiązująca dziś norma.
Czy nie są dziś boleśnie aktualne słowa Stanisława Przybyszewskiego?
Przypomnijmy je: "Sztuka pouczająca, sztuka - rozrywka, sztuka -
patriotyzm, sztuka mająca jakiś cel moralny lub społeczny przestaje
być sztuką, a staje się biblia pauperum dla ludzi, którzy nie umieją
myśleć lub są zbyt mało wykształceni, by móc przeczytać odnośne
podręczniki - a dla takich ludzi potrzebni są nauczyciele wędrowni, a
nie sztuka. (..) Dla ludu chleba potrzeba, nie sztuki, a jak będzie miał
chleb, to sam sobie drogę znajdzie. Zwlekać sztukę z jej piedestału,
włóczyć ją po wszystkich rynkach i ulicach to rzecz świętokradcza.
Tak pojęta sztuka staje się najwyższą religią, a jej kapłanem jest
artysta. "
Owszem, są w dzisiejszej Polsce wybitni twórcy kultury, ale są oni
cieniem cieni dawnych wieszczów. Żyją w pełnej symbiozie z
filistrami, stanowiąc zdobniczy ornament warszawskich salonów, okrasę
towarzyskich spotkań elity. Przez swoją trwałą obecność w
polityczno - gospodarczym establishmencie, uzupełniają oni klęskę
współczesnej kultury.
W tej sytuacji, wobec żenującego absenteizmu i koniuktualizmu polskiej
elity kulturalnej, tylko oddolny ruch wolnych ludzi pióra może rzucić
hasło: - Non plus ultra! Ani kroku dalej!
Może dać sygnał do przebudzenia, może przywrócić twórczości (we
wszystkich dziedzinach, w jakich się ona przejawia) należną jej rangę
i godność. By to uczynić, nie trzeba szukać wielu nowych słów.
Wystarczy powtarzać to, co przed stu latu mówili liderzy polskiego
modernizmu, a co jest dziś o wiele bardziej aktualne, niż wtedy.
Z braku godniejszych od siebie, którzy mieliby odwagę to uczynić, ośmielam
się zatem podnieść spłowiały sztandar Młodej Polski i raz jeszcze
zawołać: - Sztuka dla sztuki!
Pod ten sztandar zapraszam wszystkich, którzy chcieliby, żeby świat
stał się czymś więcej; niż jest.
Lech Brywczyński
|
Każdy ma prawo dokonywać w tekście powyższego manifestu dowolnych zmian, skrótów,
dodatków itp., tak aby ten manifest stał się jego własnym manifestem. Wasze
manifesty z chęcią opublikujemy na stronie klubu!
|